wtorek, 26 marca 2013


Kartka urodzinowa dla mojej babci. Taka "walentynkowa" z deka, ale co tam.  Róż wciąż jest modny ;)

wtorek, 19 marca 2013


W nietypowym dzbanku czekają na Wielkanoc bibulaste krokusy. Planuję jeszcze zrobić białe i mocny fiolet. Na razie robota stanęła, ale motywuję się do pracy ;)

niedziela, 17 marca 2013

Pierwsze kartkowanie. Na szybko, bo czasu mało.
Zimno mi okrutnie. Kiedy ta Wiosna przyjdzie na dobre :(

sobota, 16 marca 2013

Zapragnęłam sznurkowego jajka. Więc takie oto zrobiłam. Fuksjowa wstążka w kropki dodaje kolorytu :)

Napaliłam się na szydełkowanie. Jakieś 20 lat szydełka nie miałam w rękach, aż do przedwczorajszej nocy, kiedy weszłam na filmik o dzierganiu kwiatka na szydełku właśnie... Odkurzyłam swój "sprzęt" dziewiarski i w pół godziny miałam fioletowego kwiatuszka z kordonka.
Ostatnio łapię się za 10 prac na raz... Nie dobrze, bo cześć z nich nie ma czasu na dokończenie :/

poniedziałek, 11 marca 2013




Co tu dużo mówić... kolejne jajco zrobione met. decoupage. W produkcji są kolejne. I jako nowość dla mnie - robię krokusy bibułczane :) Na razie jest ich 7, z czego część poszła dla mojej mamy od wnusia na Dzień Kobiet. Może zdążę ze wszystkim do Wielkanocy.

niedziela, 10 marca 2013


Wiosna idzie!!!
Mam nadzieję... bo jak na ostatnie dni patrzeć, to chyba jej się odwidziało...  Tulipany i hiacynty już się rwą do życia. Aż miło było patrzeć.

wtorek, 5 marca 2013

Matylda. Pierwsza gęś z niewielkiego stadka. Pierwszy raz od przedszkolnego czasu pracowałam w masie solnej. Co to była za podróż w czasie... Miałam przy sobie małego pomocnika, mojego dwulatka :) Czy ktoś wie, jak przyspieszyć proces schnięcia figurek i żeby nie spękały i nie spaliły się? Ja piekłam w piekarniku, ok. 50 st., chyba z 5 godz. 
 

sobota, 2 marca 2013



Rozczarowałam się.  Nie jest to szczyt moich możliwości, gdyż sprzęt do wycinania zawiódł... Serwetka siakaś taka z szarpiącego się papieru. Ale wyszło co wyszło. Następne będzie lepsze, mam nadzieję ;)

piątek, 1 marca 2013

Jak usiadłam rano, to skończyłam wieczorem. Dla mojej babci - dziergającej kociary.
 

Rzadko haftuję na kanwie, choć to najcudowniejsze udogodnienie. Moje hafty robię na lnianym prześcieradle. Oczy bolą od liczenia nitek, ale efekt jest zadowalający.